środa, 10 grudnia 2008

aby miec sile otwierac szufladki....

Bezpiecznie czuję się w środowisku, które znam ... ale zbyt długie zasiedzenie się w jednej rzeczywistości wyklucza poznanie nowego. Dopóki mam ciekawość, mam też szanse IŚĆ dalej, nie stać w miejscu. Przez moment miałam wrażenie, moja ciekawość wygasa/ła... Przykre i bardzo smutne odczucie, bo wówczas uświadamiasz, że tak naprawdę nie trzeba czekać wielu lat, żeby czuć się starym i zniechęconym do wszystkiego człowiekiem. Chcąc lub niechcąc można to osiągnąć w ciągu krótkiej chwili, dni... I wówczas czas, który odliczamy latami, traci swą miarę... I wówczas też to, co budujemy latami może tak szybko i łatwo runąć...
Tak... bardzo smutne i niebezpieczne to uczucie czy stan, jakolwiek to nazwać. Dobrze, gdy jest ktoś, kto wesprze i powie, że to tylko stan przejściowy, do stanu kolejnego. Że górki i dołki ciągle wymieniają się nawzajem. Lub cokolwiek innego mądrego. Np. nic nie powie. Gorzej, gdy nikt nic nie mówi, gdy nikt nie milczy obok. Może wróci wzrok mój znów na Tego, który zawszee Jest. I o którym tak łatwo zapomnieć, gdy jest dobrze. A On jest tak zwyczajnie, po prostu, milczy i cirpliwie czeka. Czy ja potrafię cierpliwie ufać i czekać w ciszy?
moze też chodzi trochę o to, aby wyjść z tej ciszy i powiedzieć. Usłyszeć swój głos. Nadać myśli, uczuciu formę, ubrać w słowo, czyn...?
Łatwo jest włożyć pustą białą kartkę do koperty i zamknąć ją w szufladzie na tysiąc zamków myśląc że białe to zawsze białe. Łatwo też zamknąć siebie w sobie. Tylko obawiam się, że nie miało i nie ma być łatwo. W końcu człowiek jest najwspanialszym dziełem Boga i ma się rozwijać. A jaki to rozwój kiedy nie trza przezwyciężać kolejnych górek, murów, mostów budować czy szufladek otwierać ? :)

poniedziałek, 1 grudnia 2008

w drogę

Zima w Helsinkach szwankuje, więc dziś wyruszam na jej poszukiwanie do Laponii :) ech.... żeby jeszcze trochę słońca też tam było. Przynajmniej fajnie to, że najbliższe 6 dni spędzę bez stałej łączy do internetu :) yupiii... to dopiero czeka szkoła wytrwania ;-)
Co do innych ciekawostek, to mam nadzieję, że uda się zobaczyć i uwiecznić "Aurora lights". Ale o tym już jak wrócę.

piątek, 28 listopada 2008

Dzień z perspektywy budzika

I znów jak często bywa robotę mi dano zadzwonić o ślicznej godzinie, powiedziałbym dosyć rano.
Zadanie to ważne aczkolwiek tylko wbrew pozorom łatwe. Efekt się liczy i dzień ładny.
Śpię krótko, budzę się dużo wcześniej. Szykuje ... aż ma pora nastaje. Cóż to jednak?
Nikt nie wstaje :( ech... w życiu mym taka oto codzienność. Nauczono mię wytrwale dążyć do celu i z oddaniem swój obowiązek wypełniać. Kolejna zatem próba. Udana tym razem? oj nie... znów gdzieś pod łóżkiem wylądowałem.

niedziela, 23 listopada 2008

Śnieg ...



spada mała Nadzieja z góry
by rozjaśnić szarą codzienność
by ciepłem białym nakarmić
droga przebyta
kolejna przed nami
ludzie których pamięta
a Ci zapomniani?
leciutko szaleje
wnet wiatr Wiarę przywiewa
we dwoje pędzą odważnie przed siebie
nieważne słońce czy księżyc na niebie
lecz w ciszy tej wietrznej Miłości brakuje
zaczekaj - mówi głos z góry
narodzić się ma w krótce...
najpierw w Tobie
***

środa, 19 listopada 2008

Zaczekaj...

Zaczekaj
Kiedy się modlisz --- musisz zaczekać
wszystko ma czas swój
widzą prorocy
trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
to niespełnione dopiero się staje
Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
dokąd się mrówki nadgorliwe śpieszą
miłość uwierzy przyjaźń zrozumie
nie módl się skoro czekać nie umiesz

Jan Twardowski

sobota, 15 listopada 2008

Promienie

w wodzie...


w chmurach i na niebie...


w lesie...

czy potrafisz dostrzec też je w Drugim Człowieczku i w ... Sobie?

czwartek, 13 listopada 2008

O fińskiej poezji słów parę ( II ) - osiem optymistycznych wierszy o Szczęściu

1. Pieśń o szczęściu

Kto osiągnął szczęście, niech je ukryje,
kto skarb zdobędzie, niech się nie chwali,
szczęśliwy niech ze szczęścia słodkie chwile pije,
a bogacz ze skarbem musi się utaić.

Szczęście nie znosi spojrzeń człowieka,
kto je zdobędzie, niech w las ucieka
i tam niech żyje ciszej od ciszy,
bo tylko wtedy się szczęściem nacieszy.

2. Smutek

Szczęście nie ma piosenek,
szczęście nie ma myśli, szczęście nie ma nic.
Pchnij swoje szczęście tak, by się rozbiło,
ponieważ szczęście jest złem.
Szczęście nadejdzie cicho
porannym szumem w śpiących krzakach.
Szczęście wślizguje się w lekkich chmurach
ponad granatową głębiną,
szczęście jest niwą dzrzemiącą w upale południa,
albo nieskończonymi przestworzami morza
pod padającymi z góry żarem,
szczęście jest bezsilne, ono śpi, oddycha i nie wie o niczym...
Czy czujesz smutek? On jest wielki i silny.
Zaciska pięść w ukrciu.
Czy czujesz smutek?
On jest jak pełen nadziei uśmiech przez łzy.
Smutek daje nam to wszystko czego potrzebujemy -
daje nam klucz do krainy śmierci,
on wpycha nas w bramę,
gdy jeszcze się wachamy.
Smutek chrzci dzieci i czuwa wraz z matką
i kuje wszystkie obrączki ślubne.
Smutek panuje nad wszystkim,
głaszcze czoło myśliciela,
wkłada naszyjnik na szyję pożądanej kobiety,
stoi w progu gdy mężczyzna
wychodzi od swojej ukochanej...
( Edith Södergran)


3. Szczęśliwy

Moje szczęście to przestwór,
gdzie słońca się rodzą i umierają.
Tak szczęśliwy jest tylko tej,
który stoi na granicy,
który pokonał
ciemną drogę strachu i cierpienia,
słyszał swoje serce jak krzyczy
pod ogromnym kręgiem,
widział swe marzenia umierające w ciemności.
Tak szczęśliwy jest tylko ten,
któremu nie zostało nic,
który jest tylko wiotką nicią
nad granicą życia i śmierci.

Tkwię między dwoma wspaniałościami:
życie - pociąg odrzucony
na moście przez ocean;
śmierć - tak cudownie czarujaca,
jak tylko może być przygoda i nieznane.
Wędrując do życia albo śmierci,
wielki, połyskujący wir mnie niesie!


4. Szczęście

Obudziwszy się na brzego twego snu
wyciągnąłem rękę w stronę twego oddechu,
jak zmęczony wędrowiec nocą na pustyni
z radością wyciąga rękę
w stronę ogniska.

( Katri Vala )

5. Dzisiejszego ranka...

Dzisiejszego ranka postanowiłam nie zabierać się za pisanie,
ale zasadzić różę.
Więc, tego potrzebuje człowiek, by poczuć się szczęśliwym:
pracy, by jej zaniedbać,
upału, by mieć jakieś uzasadnienie
i dzieciństwa,
by z niego wykarczować świętojańską różę
na ścianę swojej wartośći.
( Eeva Kilpi)

6. Smutek

Smutek jest tym, w jaki sposób
pamiętamy radość. Przez
ciemne drzewa przebijają łzy,
połyskujące na oświetlonej słońcem
powierzchni morza.

7. Sonet na pocieszenie

Każdego dnia życie
staje się o dzień dłuższe. Rośnie
w falę, która gęstnieje i
w końcu rozbija się ognistą
pianą o brzeg. Prawdziwa
śmierć nie jest tak romantyczna, tylko ostatnie,
ociągające się uderzenie pulsu, które mięknie
w ciemności. Nic się
nie załamuje; tylko trwa.
Wszystko jest chaosem, ale teraz
krajobraz jest wszystkim, nieruchomy
jak ceremonia. W oddali
bawi się dziecko.
( Gösta Agren)

8. Zaklinacz wężów
( tylko radość jest prawdą)

Najdroższa, jabłuszko złote, żadna społeczna
reforma nie może nauczyć radości, żadna powszechna
amnestia nie dociera do uszu tego strażnika, którego
nosisz w swym ciele, ani żaden szpital nie może uleczyć
ciebie od tego anioła, który strzeże twego serca.
Ponieważ jesteś człowiekiem,
ból uczy mówić i gdy poruszasz się w bólu,
mowa zamienia się w śpiew, a gdy śpiewasz,
wąż - anioł zaprawdę zasypia.
( Risto Ahti)


poniedziałek, 10 listopada 2008

O fińskiej poezji słów parę - Tommy Tabermann

Rady na drogę,
na drugą stronę beznadziei

Nie mów może, kiedy możesz powiedzieć tak.
Nie mów zobaczymy jutro,
jeśli możesz już dzisiaj powiedzieć nie.
Nie mów ptak, no ptak,
powiedz jaskółka albo sokół.
Nie mów kwiat, no kwiat,
powiedz zawilec anemon

ranunculoides, i dzwoneczek.
Nie mów, niech tak będzie, jeśli z dmuchawców
zaczynają gotować dla biedaków zupę,
a dzwoneczków graniem chcą mrówkom dać szablę w garść.
Nie mów, wszystko mi jedno, pod grozbą tego,
że ciebie pożucą bez
wody i koszuli, w ciemność, zimno.

Nie bój się samotności, może to

jest jednynie przerwa przed długim,
gwałtownym uściskiem finału.

Nie wzdychaj, jeśli powinnaś krzyczeć.

Nie krzycz, jeśli nawet szept rozbiłby

klucz żurawi w drodze z głębi piersi na pierś drugiego,

rozbiłby na zawsze nasze kruche naczynie.


Nigdy nie całuj w czoło,

jeśli możesz pocałować prosto w us
ta.



Szczęście, powiedz mi...

Szczęście , powiedz mi,
jeśli przyjdziesz, po czym
cię poznam?
Czy masz różę za uchem?
W oczach trzy oceany, na ustach
ptaki z sześciu wiosen i pachące śmiechem wiatry?
Szczęście, jeśli zasnę, obudz mnie,
wytrząśnij do ostatka drzewo orzechowe
moich smutków.
Szczęście, gdy nadejdzie, dzwiga w objęciach
duży worek:
Wszystkie moje troski do niego schowa
i wrzuci do strumienia, by je porwał.


Jeśli twoje rzęsy ...

Jeśli twoje rzęsy byłyby gałęziami,
powiesiłbym się na nich,
żebys mnie zauważyła, kochana.

Przełożyła J. Trzcińska-Mejor


Tommy Taberman ( 1947 ) Ukończył uniwersytet w Tampere. Był redaktorem w radiu i prasie. Zaczynał od wierszy zaangażowanyh w stylu rewolucji romantycznej, Głównym nurtem jego twórczości jest erotyczna poezja miłosna. Napisał też kilka powieści. Co ciekawe, znany najbardziej w Finlandii jest ze swego udziału w show telewizyjnym Uutisvuoto, które opuścił w 2007 r., gdy kandydatował w wyborach Parlamentarnych.



sobota, 8 listopada 2008

z powiewem wiatru ...

... przychodzi do mnie myśl, która zamienia się w Słowo. Słowo, któremu sami nadajemy znaczenie, ale ten zlepek różnych słówek, zdań, tworzących niby całość jest tylko wypowiedzianą górą lodową lodowca jakim jest początkowy tego zalążek, czyli Myśl. Idąc jeszcze dalej wstecz, spotykam Natchnienie lub Olśnienie. Pytam więc, skąd przychodzisz? Cieszę się, gdy jesteś, ale od czego zależy, kiedy jesteś i kiedy Cię nie ma? Dokąd też kroczysz, płyniesz, lecisz...cokolwiek?
W odpowiedzi słyszę tylko wiatr, coś szepce, ale nawet gdybym się stała piórkiem, który unosi i porywa, nie pojmę co do mnie mówi. Inne słowo, którego nie rozumiem. Jeszcze krok dalej i dalej...
Mogę tylko pozwolić, aby mnie uniósł a potem...zrzucił?
Jaki by nie byl sens tego, podobno tylko to, co wypowiedziane staje się pewną Prawdą. Myśl lotna a Słowo - hm... uboczne skutki można dostrzec. Jak odpowiednio przyprawię i podam, może zostanie właściwie odczytane. Ale może i zranić. Chcąco lub nie. Wychodząc z założenia, że człowiek nie jest stworzony po to, aby ranić innego, zostaje stwierdzić, że to drugie (czyli niechcąco) jest bardziej pospolitym zjawiskiem.
Efektywna komunikacja, komunikacja międzykulturowa - obecnie dość często używane, dziwne, że ludzie niby mądrzejsi, a tak naprawdę, idąc do przodu, potrzebują lekcji i wskazówek jak prawidłowo zakomunikować i odczytać. Hm... jakby wcześniej mniej interakcji było...
Więc może stać się tym piórkiem i nic nie mówić tylko Być i słuchać i powoli powoli .... spadać. Liczy się przeciesz przebyta droga ;-)

wtorek, 4 listopada 2008

Niedzielne oka mgnienie








Były pierwsze oznaki jesieni, to tym razem już jedne z ostatnich. Promyki słońca i kończącej się jesieni z Seurassari. Wygląda na to, że powstaje tu mała kronika obserwacji pogody i zmiany pór roku w Helsinkach, he he. 31 pazdziernika wiatr szalał i przyniósł nam już inne powietrze, z lekko zimową przyprawą. Mimo to, słońce wciąż wytrwale z całych sił daje o sobie znać. Przynajmniej na chwilę, ale wygląda spod chmury. Dziś Amerykanie głosują a Chińczycy się radują ;-) przynajmniej paru powinno mieć powody do radości.

piątek, 10 października 2008

z doswiadczenia bycia rakiem

Lubię jesienne wieczory... spadłe liście pod nogami. U góry drzewa i ich wzory. Blask ksieżyca przechodzący przez samotnie płynące chmury. Gdwiazki... cisza i ta ześkość w powietrzu i ten helsinki wiatr, którego już mnie brakuje.

Z dzisiejszego misz - maszu:

Jestem chodnikiem - lubię dużo chodzić pieszo, ale nie pozwolę, aby ktoś mnie deptał.

Z doświadczeń raka: Chodzenie tyłem uczy innej perseptywy na życie. Wówczas wyraznie widzimy tylko to co za nami. Drzewa ludzie widzę je, ale inaczej. Dostrzec można te szczegóły i głębię, której nie widać, gdy idzie się przed siebie skupionym na celu. Inaczej wyglądają też strachy i zagrożenia; to, co najpierw było duże i straszne idąc dalej ciągle zmniejsza się zmniejsza i zostaje tylko elementem, czarną plamką, która w szerszym kontekście nic nie znaczy, nawet nie pamięta się o niej, ale nigdy do końca nie wiadomo, jaki ślad zostawiło w nas.
Idzie się też wolniej. Uważniej stawiając kroki. Jednoczesne skupienie na tym, co przed i tym co za nami. Można tylko wyczuć, że zaczyna się górka, lub dołek. Dobrze, jak są znaki, które pomagaja trzymać się kierunku. Znaki to nasze wartośći i to , w co wierzymy i czym się kierujemy.
Chodzenie tyłem uczy też pokory i zaufania. Nie mogę całokwicie polegać na sobie, powinnam cierpliwie iść ufając Temu, kto prowadzi. Mosty. O tym, że właśnie przeszłam przez most postawiony nad przepaścią, dowiaduję się dopiero w trakcie przechodzenia przez niego. Wówczas obok uczucia strachu powinna zagościć dziecięca radość i wdzięczność, że ten most był. Upojenie się i zachłaśnięcie w tym, co przechodzi z lekkim smutkiem, że coś mogło być inaczej.
Dla przypomnienia, co widzi się idąc przed siebie. Wówczas - szeroka perspektywa, wiele dróg, ścierzek i górek widzimy. Większe pole swobody i "samodzielnego" decydowania, o tym, którą drogą podąrzyć. To ja dokonuję świadomego wyboru drogi, pytanie czy tak do końca. Jakie tu mogą wystąpić zagrożenia: brak wyboru, zła decyzja, skupienie uwagi na tym, co przed niezauważając to, kogoś, co mijamy. Ale tutaj także - wcześniej czy pózniej kończy się pole naszego widzenia. Więc - także odrobina zaufania powinna być.
Rodzą się pytania. Który sposób wybrać? Jeżeli idzie się tyłem, kiedy jest ten moment,że trzeba jednak się obrócić i stanąć twarzą w twarz z tym, co się kryję przed kolejnym krokiem. I vice versa, jak odagadnąć, kiedy zwolnić i przyjrzeć się temu, co już za mną, zasmakować w stawianiu kroku a nie w tempie i wyborze kierunku...nie zastanawiać się co, przed, ale zaufać sobie i Temu, kto prowadzi. A może wybrać inną wersję i iść bokiem. Niestety i w tym wypadku trzeba obrócić głowę w kierunku A lub B czy też C. Nie ma to jak świadome wybory :)

poniedziałek, 6 października 2008

Make monday your best day :)

Rano obudziłam się z myślą: o nie, i znów poniedziałek...:( i poczułam się jakbym była takim znurzonym codziennością człowieczkiem, praca - dom - dzieci - praca - niedziela - poniedziałek. No i mówię, że nie chcę aby tak było! Jak poniedziałek to fajnie by było powiedzieć: ale cieszę się, dzisiaj poniedziałek!!! Tak samo i z wtorkiem i cała resztą.

Więc, w trakcie nauki do jutrzejszego egzaminu natrafiłam na coś, co przekazuję.
Nauka i internet? tak tak, akurat ten przedmiot jest przede wszystkim o internecie i tym, jak jest wykorzystywany.

A więc... Make monday your Best day ;-)
http://www.darynkagan.com/charity/stories/ch_080922_mondaysmatter.html

czwartek, 2 października 2008

If you can imagine it, you can achieve it; if you can dream it, you can become it.
William Arthur Ward

środa, 1 października 2008

Nuuksio po raz drugi

Co tu dużo pisać, tym razem fotohistoryjka o kilku takich, co na ryby się wybrali ;-) A może na grzyby? Nie pamiętam, ale fakt - była złota jesień i dobra zabawa :)

A więc strzelam ilustracje:

http://picasaweb.google.com/narkevic.karolina/NuuksioPartIII?authkey=4vpE-pTgINY#

poniedziałek, 29 września 2008

Latest!!! US and financial markets

Ale się porobiło... górki, dołki, dołki, górki - obecnie sytuacja gospodarcza jest w dużym dołku.
Rynki finansowe Stanów Zjednoczonych ogarnia ogromny kryzys. Mówi się o największym kryzysie od 1929 a być może nawet większym. Plan pomocy administracji Busha pomocy warty 700 bilion $ o przejęciu przez Rząd tzw. złych kredytów został przed chwilą odrzucony. Przeglądam www największych serwisów informacyjnych i na każdym mruga: LATEST!!! ....
BBC radio nadaje specjalne wyadnie wiadomości... Co dalej? Jakie skutki dla Stanów, europy...
Markets now: latest 657 ponts down ... cokolwiek by to znaczylo.
Obama mowi: Obiecuje, ze jezeli zostane prezydentem, pierwszego dnia w na swym stanowisku przejrze dokladnie wstepny plan, aby miec pewność, że działa to na rzecz zachowania naszej ekonomi i że wasze pieniądze zostaną zwrócone ( "...and i promise you if i am a president i will review the entire plan on day i will take my post to make sure it works to save our economy and that you will have your money back...") Ech ten język propagandy wyborczej... ciekawe, co na to wyborcy? wkrotce sie okarze... a i banki też dadzą znać o sobie... który następny?

niedziela, 28 września 2008

Ruska




A jednak przyszła... :)

piątek, 19 września 2008

Prawie Fiński balet


A więc nie wytrzymałam :-P
Spragniona wydarzeń kulturalnych tym razem, wczoraj udałam się do Stockmana po bilety. Stockman wcale nie jest moim sąsiadem, to taki głupi sklep, w którym jedyna dobra rzecz - to kasa z biletami na 7 piętrze. A więc - gdy już tańsze, bo w dzień pokazu sztuki bilety zostały kupione pozostało tylko zjawić się na czas i we właściwym miejscu. Wyglądałoby, że nic prostrzego, a jednak i tu mogą być niespodzianki.
Ale zacznę od początku - a mianowicie do momentu, gdy dotarły do mnie słuchy od fińskich ludzików o, ich zdaniem,najlepszym balecie na scenie w Helsinkach. A więc, drogie Panie i Panowie po raz ostatni w tym roku na finskiej scenie w Helsingdorfie.... nic innego jak rosyjskie dzieło Anna Karenina.. Tataaam :) Tym razem twór jakże międzynarodowy, bo 1) na podstawie oczywiście utowru Tołstoja, 2) z choreografią - A. Ratmanskogo (Rosja po raz 2gi), 3)Fińską orkiestrą narodową i 4) tancerzami już bardziej "mieszanymi". Ale o tym ciut pózniej.

Narazie ... architektura białego budynku nad jeziorem Kallio w dzielnicy Töölö. Suomen Kansallisoopera zaprojektowana przez... oczywiście Alvara Aalto. http://en.wikipedia.org/wiki/Finlandia_Hall. Ze środka zachwyca grą światła, bieli, szkła i wieczorną panoramą zza okna. Nie wytrzymałam znowu i kilka fotek zrobiłam :-) Ale jeszcze tam wróce.

Anna Karennina - piękna scenografia ( fiński wynalazek - biała ściana, na której w trakcie wyświetlane są części dekoracji: panorama Rosji, a to park, a to śnieg - w ruchu - daje niesamowite poczucie przestrzeni i bycia w owej rzeczywistości, ruchomy 360 stopni pociąg - ważny element dramatu, który to pojawiał się to znikał, tancerze do niego wchodzili i wychodzili i inne), śliczna muzyka ( dyrygent owszem - mężczyzna, ale jednak spora część muzyków to kobietki - i to nie koniecznie grających na skrzypcach czy altówce), i leciutka i tak ekspresyjna gra tancerzy. Powracam teraz do tych najbardziej widocznych wykonawców. Największą niespodzianką była dla mnie baleryna - tytułowa Anna. Jak dwie krople wody podobna do naszej litewskiej. Myślałam, że tak tylko mi się wydaje, ale sprawdziłam. I co okazało się: otóż na fińskiej scenie w rosyjskim dziele główną baleryną była Egle Spokaite. Świat malutki. Ciekawa jestem, co dalej będzie. Swoją drogą polecam ;)

Więcej informacji na sronkach:
http://www.ooppera.fi/produktiot.asp?polku=19;569;;2&tyyppi=1

http://virtual.finland.fi/netcomm/news/showarticle.asp?intNWSAID=27059#fnb

http://blog.doctissimo.fr/proballet/index.php///2008/2

środa, 17 września 2008

Nuksio




Środek września... za oknem zrobiło się szaro, dzień już nie taki długi jak był, liście starają się uparcie nabrać jakoś barwę, ale coś im to nie wychodzi. ten brak złotej jesieni czymś się tłumaczy, ale nie wiem, do końca czym ( brakiem lata?;-))
w sobotę była śliczna jesienna pogoda - słoneczko, ciepło - więc nie wytrzymałam i zrobiłam sobie krótki spacerek :) w niedzielę zaś z wesołą międzynarodową ekipą wyruszyliśmy do Nuksio - narodowego parku. Położony jest najbliżej Helsinek a na dodatek łatwo dotrzeć transportem miejskim ( 1 godz. pociagiem+bus). Nie dziwo, że ludzi było dosyć sporo. Ale po 17tej tłumy znikły i już samotnie przemierzaliśmy bardzo dobrze oznakowane trasy. krajobraz podobny do tego w górach. Trochę kamieni, skał, raz wyżej, raz niżej, tu jeziorko, tam kaczka, gdzieś brzoza w wodzie.
Starałam się usłyszeć ciszę, ale to nie takie łatwe, gdy finowie nie siedzą przed telewizorami. Więc pewnie pojadę jeszcze kiedyś, żeby znależć i usłyszeć. Ciekawe i bardzo praktyczne zjawisko - miejsca na grilla. Przygotowane drzewo, ognisko, ławeczki, także do obfitego i aromatycznego w dym ogniska obiadu potrzeba jedynie odpowiednich sładników. Przede wszystkim pozytywnego nastroju, a po takiej wycieczce na świerzym powietrzu - gwarantowany:)

czwartek, 28 sierpnia 2008

o Finach słów kilka


Czy samotny żółty liść na szybie samochodu i mokrym asfalcie zwiastuje nadejście JESIENI? Czasu zbierania owoców i plonów... złotej jesieni i pachnących grzybami lasów? Czasu biegania wśród kolorowych liści i słuchania ich szmeru, muzyki natury...
Czy też coraz to krótszych dni, szarego koloru i strug deszczu za na szybie tramwaju...czasu coraz to częstszych wizyt u psychologów, strasznych decyzji o odebraniu sobie życia ( tak jakby to do kogoś z nas należy decyzja o przyjściu na ten świat).... Złoty środek musi być :)
A tymczasem fińska końcówka lata rzeczywiście przypomina początek litewskiej czy też polskiej jesieni. Z nadzieją czekam na jej złotą babią odsłonę.
Mrówka przemierza kolejne ścieszki i miejsca w poszukiwaniu tego swojego.

Finowie to LUDZIE natury. Las, jezioro i powietrze tworzą zdecydowaną część ich osoby. "Fin nie zacznie pierwszy rozmowy, nie powie pierwszy cześć, co wcale nie oznacza, że nie jest otwarty i chętny do rozmowy" ( taką informację Pani Finka przekazuje studentom z poza kraju na zajęciach w stylu o finach słów parę) dalej słyszymy, że nie tajemnicą jest, iż po uzupełnieniu swego organizmu odpowiednim trunkiem gada jak nakręcony, przy czym dnia następnego poprzedni wieczór w pamięci to pusta biała kartka papieru. Kolejne dwa końce kiju. Osoba odzwierciedleniem PRZYRODY? Wierzę, że i tu musi być środek złoty.

Złoty jak blask zachodzącego słońca, który odbija się od oszklonych budynków MIASTA NA SKALE i wąską strugą światła oświetla białą ścianę mego pokoju.
"każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony." ( Mt 7, 24- 25).
Zdziwiłam się nieco, gdy dnia pewnego ujrzałam prace budowlane w Helsinkach. Brak gruntu ziemi pod koparkami, zamiast czego - skały. To moje małe odkrycie tłumaczyło wiele z rozwiązań urbanistycznych i architektonicznych miasta Helsinek, które mnie co dzień czymś nowym zaskakują. Mocny fundament, beton, szkło i plastyczność budynków. Miasto - jak ten las tropikalny - różne poziomy. Tunele, schody, przejścia nad jezdnią i pod nią. Ściana zachodnia budynku może być tożsama i zrośnięta ze skałą, przy czym wschodnia czy inna - ściana to okna i drzwi wejściowe lub też balkonowe. Trafne spostrzeżenie koleżanki M.: "Z braku zabytków to miasto zachwyca swą architekturą". A do wszelkich pomysłów i rozwiązań czy to wewnątrz czy też na zewnątrz budynku dodać mogę: proste, zwyczajne, przemyślane i funkcjonalne.
Jedno nazwisko, które tylko wymienie, a może samo za siebie duużo powiedzieć.
Alvar AAlto:
http://en.wikipedia.org/wiki/Alvar_Aalto,

http://www.architonic.com/mus/8100872/1
Złoty promień malutkiej świeczki dogasa. Kończę dzisjaj.

piątek, 8 sierpnia 2008


Takie jest już to życie. Jedni się bawią - inni płaczą. Wydarzenia dnia: otwarcie igrzysk olipijskich w Pekinie, głowy państw w jednym miejscu, ognie sztuczne w powietrzu, a w tym samym czasie w innym miejscu - czołgi rosyjskie wkroczyły do Gruzji... i cóż tu jeszcze dodać?
W Helsinkach zachmurzenie z przelotnymi opadami deszczu. Ciepły wiatr wieje znad Bałtyku. Mam nadzieję, że trochę dobra w inne miejsca też przywieje.

środa, 6 sierpnia 2008

droga prowadzi do FINowLADNII


I tak długi czas przygotowań i szykowań minął. Od soboty jestem na ziemi fińskiej - Helsingfors'ie :)
1,5 godziny nad powierzchnią i ląduję na lotnisku Vantaa. Przywitało mnie jeszcze letnie i ciepłe słońce. Pierwsze wrażenie - b.d. pomijając fakt, że nic nie rozumiem w tej dwujęzycznej stolicy, ale wystarczy powiedzieć słowo po angielsku - każdy bez problemów odpowie. I tak mogłoby zostać, ale mówię stanowczo - nie i zabieram się do nauki fińskiego :) Hei ja tervetuola!



poniedziałek, 28 kwietnia 2008

marzenia małego lenia

Idzie sobie mrówka przez zielony las i śpiewa pod nosem cichuteńko tak: gdybym mogła być motylem, poleciałabym dwie mile, na kwiatuszku bym usiadła i zapewne coś smacznego zjadła, pospałabym parę chwilek aż zebrałby się pyłek i leniwie sobie wstała żeby schodzić do sąsiada; dzień i drugi tak by mijał tylko ... - i tu się mrówka przestraszyła, bo dalej nic nie wymyśliła. Krok za krokiem szła do przodu, bo to było dla niej motto.
Tak to bywa, gdy o lecie myślę zimą i gdy jesień - wiosnę przypominam. Jestem tam, gdzie mnie nie ma, skutkiem czego: tu, gdzie jestem też mnie nie ma. hm...pora zmieniać te nawyki. Lecę dalej.