Bezpiecznie czuję się w środowisku, które znam ... ale zbyt długie zasiedzenie się w jednej rzeczywistości wyklucza poznanie nowego. Dopóki mam ciekawość, mam też szanse IŚĆ dalej, nie stać w miejscu. Przez moment miałam wrażenie, moja ciekawość wygasa/ła... Przykre i bardzo smutne odczucie, bo wówczas uświadamiasz, że tak naprawdę nie trzeba czekać wielu lat, żeby czuć się starym i zniechęconym do wszystkiego człowiekiem. Chcąc lub niechcąc można to osiągnąć w ciągu krótkiej chwili, dni... I wówczas czas, który odliczamy latami, traci swą miarę... I wówczas też to, co budujemy latami może tak szybko i łatwo runąć...
Tak... bardzo smutne i niebezpieczne to uczucie czy stan, jakolwiek to nazwać. Dobrze, gdy jest ktoś, kto wesprze i powie, że to tylko stan przejściowy, do stanu kolejnego. Że górki i dołki ciągle wymieniają się nawzajem. Lub cokolwiek innego mądrego. Np. nic nie powie. Gorzej, gdy nikt nic nie mówi, gdy nikt nie milczy obok. Może wróci wzrok mój znów na Tego, który zawszee Jest. I o którym tak łatwo zapomnieć, gdy jest dobrze. A On jest tak zwyczajnie, po prostu, milczy i cirpliwie czeka. Czy ja potrafię cierpliwie ufać i czekać w ciszy?
moze też chodzi trochę o to, aby wyjść z tej ciszy i powiedzieć. Usłyszeć swój głos. Nadać myśli, uczuciu formę, ubrać w słowo, czyn...?
Łatwo jest włożyć pustą białą kartkę do koperty i zamknąć ją w szufladzie na tysiąc zamków myśląc że białe to zawsze białe. Łatwo też zamknąć siebie w sobie. Tylko obawiam się, że nie miało i nie ma być łatwo. W końcu człowiek jest najwspanialszym dziełem Boga i ma się rozwijać. A jaki to rozwój kiedy nie trza przezwyciężać kolejnych górek, murów, mostów budować czy szufladek otwierać ? :)
Tak... bardzo smutne i niebezpieczne to uczucie czy stan, jakolwiek to nazwać. Dobrze, gdy jest ktoś, kto wesprze i powie, że to tylko stan przejściowy, do stanu kolejnego. Że górki i dołki ciągle wymieniają się nawzajem. Lub cokolwiek innego mądrego. Np. nic nie powie. Gorzej, gdy nikt nic nie mówi, gdy nikt nie milczy obok. Może wróci wzrok mój znów na Tego, który zawszee Jest. I o którym tak łatwo zapomnieć, gdy jest dobrze. A On jest tak zwyczajnie, po prostu, milczy i cirpliwie czeka. Czy ja potrafię cierpliwie ufać i czekać w ciszy?
moze też chodzi trochę o to, aby wyjść z tej ciszy i powiedzieć. Usłyszeć swój głos. Nadać myśli, uczuciu formę, ubrać w słowo, czyn...?
Łatwo jest włożyć pustą białą kartkę do koperty i zamknąć ją w szufladzie na tysiąc zamków myśląc że białe to zawsze białe. Łatwo też zamknąć siebie w sobie. Tylko obawiam się, że nie miało i nie ma być łatwo. W końcu człowiek jest najwspanialszym dziełem Boga i ma się rozwijać. A jaki to rozwój kiedy nie trza przezwyciężać kolejnych górek, murów, mostów budować czy szufladek otwierać ? :)