piątek, 19 września 2008

Prawie Fiński balet


A więc nie wytrzymałam :-P
Spragniona wydarzeń kulturalnych tym razem, wczoraj udałam się do Stockmana po bilety. Stockman wcale nie jest moim sąsiadem, to taki głupi sklep, w którym jedyna dobra rzecz - to kasa z biletami na 7 piętrze. A więc - gdy już tańsze, bo w dzień pokazu sztuki bilety zostały kupione pozostało tylko zjawić się na czas i we właściwym miejscu. Wyglądałoby, że nic prostrzego, a jednak i tu mogą być niespodzianki.
Ale zacznę od początku - a mianowicie do momentu, gdy dotarły do mnie słuchy od fińskich ludzików o, ich zdaniem,najlepszym balecie na scenie w Helsinkach. A więc, drogie Panie i Panowie po raz ostatni w tym roku na finskiej scenie w Helsingdorfie.... nic innego jak rosyjskie dzieło Anna Karenina.. Tataaam :) Tym razem twór jakże międzynarodowy, bo 1) na podstawie oczywiście utowru Tołstoja, 2) z choreografią - A. Ratmanskogo (Rosja po raz 2gi), 3)Fińską orkiestrą narodową i 4) tancerzami już bardziej "mieszanymi". Ale o tym ciut pózniej.

Narazie ... architektura białego budynku nad jeziorem Kallio w dzielnicy Töölö. Suomen Kansallisoopera zaprojektowana przez... oczywiście Alvara Aalto. http://en.wikipedia.org/wiki/Finlandia_Hall. Ze środka zachwyca grą światła, bieli, szkła i wieczorną panoramą zza okna. Nie wytrzymałam znowu i kilka fotek zrobiłam :-) Ale jeszcze tam wróce.

Anna Karennina - piękna scenografia ( fiński wynalazek - biała ściana, na której w trakcie wyświetlane są części dekoracji: panorama Rosji, a to park, a to śnieg - w ruchu - daje niesamowite poczucie przestrzeni i bycia w owej rzeczywistości, ruchomy 360 stopni pociąg - ważny element dramatu, który to pojawiał się to znikał, tancerze do niego wchodzili i wychodzili i inne), śliczna muzyka ( dyrygent owszem - mężczyzna, ale jednak spora część muzyków to kobietki - i to nie koniecznie grających na skrzypcach czy altówce), i leciutka i tak ekspresyjna gra tancerzy. Powracam teraz do tych najbardziej widocznych wykonawców. Największą niespodzianką była dla mnie baleryna - tytułowa Anna. Jak dwie krople wody podobna do naszej litewskiej. Myślałam, że tak tylko mi się wydaje, ale sprawdziłam. I co okazało się: otóż na fińskiej scenie w rosyjskim dziele główną baleryną była Egle Spokaite. Świat malutki. Ciekawa jestem, co dalej będzie. Swoją drogą polecam ;)

Więcej informacji na sronkach:
http://www.ooppera.fi/produktiot.asp?polku=19;569;;2&tyyppi=1

http://virtual.finland.fi/netcomm/news/showarticle.asp?intNWSAID=27059#fnb

http://blog.doctissimo.fr/proballet/index.php///2008/2

2 komentarze:

kiwi pisze...

¨polecam¨... dzięki, ale nie wiem czy Anna Karenina zaszczyci nas swoją obecnością w Hiszpanii.. ale nigdy nie wiadomo ;)
widzę że ci na zdrowie wychodzi "niewytrzymywanie", tak trzymaj :)

akuku pisze...

Piękne rzeczy są na wyciągnięciu ręki. W hiszpanii swoje. A Anna Karenina moze zaszczycic swa obecnością w ojczystej Litwie:)choreograf ten sam, też zresztą rosjanin. Swoją drogą, ciekawa jestem, co podziwiają Hiszpanie (i nie tylko)na swojej scenie? ;)